„Wielu bogatych wrzucało wiele.(…) Ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko co miała” (Mk 12, 41.44)
1. Jezus jest bystrym obserwatorem. „Usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się.” (Mk 12, 41). Jak on mógł zobaczyć, że wielu wrzucało wiele, a jedna uboga wdowa wrzuciła wszystko? Jego wzrok sięga dalej niż na palce wypuszczające drobne pieniążki oraz na dno skarbony. Jego oczy dotykają dna serca „wrzucającego”. A na dnie serca zobaczyć można intencje. Bystry Obserwator jest Bogiem. Jego zaś wzrok przenika wszystko. Poznaje intencje „bogatych” i „ubogiej”. Poznaje co kryje się za dwoma pieniążkami „wdowy” i dwoma pieniążkami „wielu”. Dla bankiera grosz to grosz. Dla Jezusa grosz to „całe swoje utrzymanie” albo „co im zbywało”. Różnica między bankierem a Jezusem? Pierwszy patrzy na konto a drugi na serce!
2. „Te dwie monety, które wpadają do skarbony, mają zapach, smak czy też – w chwili, gdy dotykają dna pojemnika – swoją melodię. A może wszystkie te rzeczy naraz. Mamy tu do czynienia z czymś pięknym, czystym, oczyszczającym. Mówcie, co chcecie, dla mnie jest to poezja.” (ks. Alessandro Pronzato). Jezus jest więc nie tylko bystrym obserwatorem, lecz także zdolnym muzykiem. Tam był tłum ludzi. Setki przechodzących osób, rozmów, co jakiś czas kapłan ogłaszał (trąbił na całe gardło!) wielkość ofiary. A w całym tym rozgardiaszu tylko jedna osoba słyszy dźwięk dwóch pieniążków. Co za słuch? Co za skupienie? Jezusie, Ty prawdziwie jesteś Mozartem dusz! Ty słyszysz wszystko. Każdą moją intencję. Każdy szmer mego serca – bunt, złość, zdradę. Każdą melodię mych uczuć. Każdy mój lęk. Co mi dziś w duszy gra? Jaka to melodia? „Gorzkie żale”? „Chwała na wysokości Bogu”? Czy „wielbi dusza moja Pana”?
3. Wdowo z Jerozolimy! Naucz mnie wrzucać wszystko do skarbony serca Jezusa. Wszystko! Wszystko czym jestem i co posiadam! Całe me utrzymanie. Pragnienie i potrzebę bycia kochanym. Pragnienie i potrzebę bycia zauważonym. Pragnienie i potrzebę przyjaźni. Pragnienie i potrzebę bycia rozumianym i usłyszanym. Pragnienie i potrzebę bycia świętym. Pragnienie i potrzebę bycia niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju. Ja to nie Ksiądz Bosko, ojciec Pio czy Mała Tereska. Ja to nie uboga wdowa, Maria Magdalena, Marta Robin czy Mała Arabka. To dobrze, że troszkę z nich coś mam. Melodia ich życia jest jednak inna niż mojego. Bo jestem Oryginałem ulepionym przez palce Twego Ojca! Nie mogę więc śpiewać na to „gorzkie żale przybywajcie”! Graj mi Jezu, także dziś, melodię „każdy mały, każdy duży może świętym być; każdy gruby, każdy chudy może świętym być; święty kocha Boga życia mu nie szkoda; każdy święty chodzi uśmiechnięty.”
4. A Ty, czytelniku tego niedzielnego słówka, nie obserwuj jak inni tańczą, grają i nie słuchaj melodii ich świętości. Nie podpieraj ściany zabezpieczeń i uprzedzeń „innym jest lepiej, nikt nie ma takiej przeszłości, mają talent, słyszą Boga a ja nie.” Wyjdź na środek sali. Jezus dla Ciebie gra Twoją Melodię. Tańcz z Nim. On prowadzi. Poddaj się Najlepszemu Tancerzowi!
Ks. Paweł